czwartek, 25 sierpnia 2016

Czasem lepiej nie wiedzieć

    Witam!
  Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moją refleksją dotyczącą powieści Stanisława Lema pt. "Eden". Opowiada ona o wyprawie kosmicznej, której uczestnicy rozbili się na planecie nazwanej tak, jak biblijny raj.. Bohaterowie starają się zarówno zbadać planetę, jak i przywrócić swój statek do stanu używalności, aby móc wrócić na Ziemię.
  To, co zawsze urzeka mnie w Lemie, to fakt, że jego powieści toczą się tu i teraz. Autor nie potrzebuje wplatać retrospekcji, praktycznie nawet nie przedstawia nam bohaterów, pozwalając, żeby ich czyny dokładnie w tym momencie pozwoliły nam wyrobić sobie o nich opinię. Przez to poznajemy bohaterów tak, jak normalnych ludzi - widzimy ich zachowania w różnych sytuacjach, poznajemy ich opinie, które wygłaszają do pozostałych bohaterów i przez to ich poznajemy. Nie wiemy nigdy co tak naprawdę dzieje się w umysłach postaci, możemy się jedynie tego domyślać na podstawie ich czynów.
  Drugą bardzo ciekawą rzeczą jest język używany przez pisarza. Wplata on wiele epitetów i słów, które nie są powszechnie znane w tym momencie. Dla nas nawet "zaawansowane" technologie użyte w powieści momentami są już przestarzałe. Jednak właśnie ten styl i język nadaje powieściom taki lemowski charakter, coś co pozwala je odróżnić od dzieł innych autorów.
  W tej konkretnej powieści spotykamy się z bardzo ciekawym problemem, jakim jest poznawanie innej cywilizacji. Bohaterowie interpretują to, co widzą, biorąc pod uwagę realia panujące na Ziemi, a przecież mieszkańcy innej planety mają inną historię, doświadczenie, nie mówiąc już o budowie ciała i jego działaniu. Często możemy zauważyć, jak jedna z postaci, Doktor, powtarza, że nie można interpretować tego, co widzą, w taki sposób, w jaki zinterpretowaliby to na Ziemi, ponieważ nic a nic nie wiedzą o mieszkańcach Edenu, zagrożeniach ich świata, ich systemie wartości i kulturze.
  Książka bardzo dobrze obrazuje, jak często możemy wydawać mylne osądy tylko dlatego, że patrzymy na wszystko i wszystkich przez pryzmat samego siebie. Ktoś zachowuje się tak, a nie inaczej, a my oceniamy to patrząc przez pryzmat naszych uczuć i doświadczeń Nie zawsze przecież możemy stwierdzić, co ten człowiek przeżył, ani jakie wydarzenia go ukształtowały.
   Polecam tę powieść każdemu, kto chce się rozkoszować niebanalną lekturą, która także potrafi zmusić do myślenia. Jednak od razu ostrzegam - nie jest to leciutkie opowiadanie na jedno popołudnie.


czwartek, 4 sierpnia 2016

Taka ta sprawiedliwość

      Witam!
    Dzisiaj podzielę się z Wami moja opinią o filmie "Ława przysięgłych". Opowiada on historię procesu pewnej wdowy, której mąż został zastrzelony przez byłego pracownika jego firmy, przeciwko producentowi broni, który nie zwracał uwagi na to, jak i komu jest sprzedawany jego towar.
    Głównym bohaterem jest jeden z ławników Nicholas Ester, grany przez Johna Cusacka. On, wraz ze swoją partnerką Marlee, chcą wyciągnąć pieniądze od którejś ze stron procesu, twierdząc, że mogą manipulować wyrokiem ławy przysięgłych.
     Film pokazuje jak doradcy adwokatów starają się zmanipulować ławę przysięgłych. Przedstawia niedoskonałości systemu amerykańskiego prawa. Równocześnie widać jak życie ludzi powołanych jako przysięgłych może się zmienić przez ten jeden fakt.
     Oglądając film, widz nigdy nie ma pewności, jak potoczy się dalej akcja, jakie są intencję bohaterów, kto wygra proces i dlaczego. Cały czas jesteśmy trzymani w niepewności, jednocześnie akcja nas nie nudzi, co chwila dzieje się coś nowego, zaskakującego.
     Polecam serdecznie ten film, ponieważ jest bardzo interesujący, nieprzewidywalny i nie ma w nim miejsca na nudę.