sobota, 23 grudnia 2017

Powrót do makabry.

    Tytuł trochę przesadza, nie da się ukryć. Jednak z jednej strony pozwala zgadnąć do czego znów się zabrałam - do historii Hannibala Kanibala. Książki makabrą bym nie nazwała, jednak nie można zaprzeczyć, że zawarte w niej opisy bywają takie. 

     "Milczenie owiec" jest bezpośrednią kontynuacją "Czerwonego smoka" i w miarę czytania spotykamy kolejne odniesienia do poprzedniej historii, a raczej do postaci Willa Grahama. Sam Will nie występuje w powieści w ogóle, mimo że jego obecność z pewnością ubarwiłaby akcję. Zamiast niego poznajemy zupełnie nową główną bohaterkę - Clarice Starling, studentkę akademii FBI, która skończyła wcześniej psychologię. Wiedza którą zdobyła jest kluczową sprawą, gdyż dzięki niej powieść jest po części psychologiczna - bohaterka nie tylko analizuje samą siebie i ludzi w otoczeniu, ale również samego Hannibala Lectera, co pomaga nam trochę lepiej go zrozumieć, o ile to w ogóle możliwe. Potyczki słowne bohaterki ze znanym nam kanibalem stanowią wspaniałą intelektualną rozrywkę dla czytelnika i wprowadza pewien specyficzny nastrój do książki. Czytając ją człowiek może odnieść wrażenie, że sam poznaje krok po kroku aspekty sprawy, nad którą pracuje Starling, równocześnie mając pewien wgląd w myśli Hannibala (na co pozwala narracja trzecioosobowa z narratorem wszechwiedzącym), jak również w myśli poszukiwanego przez adeptkę przestępcy. Wszystkie te informacje są jednak odpowiednio wyważone, przez co autor nie opisuje dziesięć razy tego samego i z każdej perspektywy rzuca zupełnie inne światło na sprawę. Powieść potrafi bardzo dobrze zaskoczyć, co jest mocniej odczuwalne, gdyż teoretycznie czytelnik podążając za narratorem wszechwiedzącym również powinien mieć pojęcie o wszystkim.

     "Hannibal" to następna powieść z serii. Znów opowiada perypetie Clarice, jednak, co było dla mnie zaskakujące, opowiada również o Mansonie, Puzzim i innych bohaterach, których miałam okazję poznać w serialu. Czytając tę powieść nie mogłam przestać porównywać jej z serialem, wyszukiwać wszystkich zmian wprowadzonych przez twórcę i patrzeć jak ta najważniejsza (czyli obecność w tym wszystkim Willa Grahama, którego w książce nie ma wcale) wpłynęła na fabułę i zachowania postaci. 
     Trzeba przyznać, że twórcy serialu, mimo zmienienia praktycznie najważniejszego elementu, w reszcie wierni byli jak najbardziej oryginałowi. Starali się pokazać tę historię, chociaż zmieniali wiele istotnych faktów. Mimo wszystko czytając powieść byłam pewna, że wydarzenia w niej zawarte mnie jeszcze zaskoczą, chociaż oglądałam serial i pamiętałam go bardzo dokładnie.
    Dzięki narratorowi wszystkowiedzącemu poznajemy przeszłość Hannibala i dręczące go koszmary (szerzej ujawnione w kolejnej części, jak mniemam), które mogły mieć ogromny wpływ przy kształtowaniu jego charakteru. Widzimy zarówno ludzką stronę jego natury - tę wspominającą siostrę z miłością, jak i drapieżną - gdy poluje i przygotowuje się do ataku. Wchodzimy do jego głowy, widząc jak dobrym jest manipulatorem i jak wspaniale poznał swoją zwierzynę i jej zachowania - wie, w którą strunę uderzyć zarówno grając na instrumentach, jak i naturach ludzkich.
     Jeden z ostatnich rozdziałów powieści prezentuje wydarzenia przerażające, ujęte w tak swobodny sposób, że czytelnik jest oszołomiony - nie wie czy powinien się śmiać czy bać! Hannibal ujawnia swoje zamiłowanie do teatralnych gestów w dość zaskakujący sposób.
     Trzecia powieść o Hannibalu-Kanibalu kończy się słowami: "Nie wolno nam wiedzieć nic więcej, jeśli chcemy żyć.", co pokazuje również pojawiającą się tendencje do "oprowadzania" czytelnika przez narratora po miejscu akcji powieści, zakradając się i patrząc przez ramię bohaterowi. Ponad to opisane tuż przed owym zdaniem wydarzenia były dla mnie wyjątkowo zaskakujące - mimo podobnego motywu pojawiającego się w serialu, w życiu nie przypuszczałam, że ta historia może mieć takie zakończenie!

     Obie powieści z czystym sercem mogę polecić fanom powieści niesztampowych, kryminalnych z nutką psychologii w tle.

niedziela, 10 grudnia 2017

I'm a cleaner.

     "Leon Zawodowiec". Moje myśli powróciły do niego za sprawą zwykłego motywu na telefon. Zapragnęłam jeszcze raz obejrzeć film, który podobał mi się kiedyś bardzo, jednak nie do końca pamiętałam co się w nim działo. Teraz mogę ze świadomością i szczerą radością używać wyżej wspomnianego motywu!
     Film ten jest tak wyjątkowy, tak piękny, tak ciekawy, zaskakujący i nie męczący, że oglądanie go jest prawdziwą przyjemnością. Znajduje się w nim prawie wszystko, czego widz mógłby chcieć - jest miłość, przyjaźń, mocna akcja, śmieszne momenty, zwroty fabuły, dziwne zachowania, strzelania. Opowiada o Leonie, żyjącym w swojej rutynie wykwalifikowanym płatnym zabójcy oraz o Matyldzie, jego nastoletniej sąsiadce, której życia rzuca coraz to nowe kłody pod nogi. Między bohaterami tworzy się bardzo silna więź, przywiązują się do siebie, będąc dla siebie nawzajem jak rodzina. Mężczyzna uczy dziewczynkę jak przetrwać w jego świecie, natomiast ona wprowadza trochę potrzebnej rozrywki i wolności w jego uporządkowane życie. 
     Opowieść momentami bawi, momentami wzrusza, a potrafi również wywołać w widzu strach o dalsze losy bohaterów. Genialnie role Jeana Reno, Natalie Portman oraz Gary'ego Oldmana, którzy grają głównych bohaterów, dodają filmowi uroku. Z całego serca polecam ten film!

    Podobny obraz