środa, 24 lutego 2016

Wyobraźnia wciąż działa.

      Witam!
    Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić tekst, który napisałam około wakacji 2013 lub 2014 (nie jestem w stanie sobie dokładnie przypomnieć).




"    Adam siedział nad książkami do chemii, a jego myśli błądziły, jak zwykle, w zupełnie innym kierunku. Myślał o Niej, o tym, jaką przyszłość pragnie z Nią zbudować, o jej ambicjach i planach. Godził w swoich wyobrażeniach marzenia ich obojga. W zadumie spojrzał na telefon i zauważył nową wiadomość: "Przyjdziesz po mnie? Jestem tam, gdzie zwykle...". Zmarszczył brwi na wspomnienie ostatniego razy, gdy tam była. "Najpierw trzeba się uporać z tymi koszmarami" stwierdził w myślach. Gdy już wychodził z klatki, dostał kolejnego smsa: "ON TU JEST! KRZYCZY!". Zaniepokojony zaczął biec w stronę bloków, przy których ostatnio przesiadywała jego ukochana. Wiedział dlaczego, ale nigdy nie sądził, że to, co ona miała w głowie, może stać się rzeczywistością. Kiedy dotarł pod niewielkie wzniesienie, na którym stała Jej ulubiona ławka, usłyszał wyraźniej krzyk jakiegoś chłopaka. Nie starał się nawet rozróżniać słów, gdyż cała jego uwaga była skupiona na malującym się przed nim obrazie - Ona stała przy ławce, skulona w sobie, obejmując samą siebie rękami, a jej długie kasztanowe włosy latały wokoło jej twarzy. Znając Ją tak dobrze, Adam mógł stwierdzić, że przyjęła swoją pozycję obronną, jak zawsze, gdy przerastała ją sytuacja, w której się znalazła. Naprzeciwko niej stał wysoki nastolatek o miedzianych włosach , na którego twarzy widać było gniew. Zbliżając się do tych dwóch osób, Adam zauważył, jak oblicze Jej towarzysza zmienia się - gniew został zastąpiony na chwilę przez przerażenie, następnie pojawił się uspokajający półuśmiech, który obrazował dokładnie to, co wyrażały słowa chłopaka: "Spokojnie, nie chcę ci zrobić krzywdy". Jej oczy stały się jeszcze większe, widać w nich było strach. Każdemu ostrożnemu krokowi chłopaka w Jej stronę, towarzyszył krok w tył robiony przez dziewczynę i Jej szept: "Nie dotykaj mnie, nie zbliżaj się..".
      Nie wahając się ani chwili dłużej, Adam podbiegł do ukochanej i mocno ją objął. Ona wtuliła się w niego tak, jakby chciała się ukryć w jego ramionach. Chłopak czuł, jak Jej łzy przemaczają mu bluzkę. Gdy podniósł wzrok na nastolatka stojącego naprzeciwko, zobaczył w jego oczach zaskoczenie i dezorientacje. Adam szeptał swojej ukochanej słowa pocieszenia, ciesząc się, że może być przy niej. Po chwili, kiedy dziewczyna się uspokoiła, wziął ją za rękę i patrząc w oczy, aby wybadać jej reakcję, powoli powiedział: "Kochanie, możesz usiąść tam, na huśtawce, na chwilę?". Widząc jej przerażone spojrzenie, błądzące od niego do drugiego chłopaka, który teraz przyglądał się całej scenie z obojętnym wyrazem twarzy, Adam postarał się skupić całą uwagę dziewczyny na sobie, po czym powiedział: "Zaufaj mi", starając się wlać w te słowa wszystkie uczucia, które nim targały. Ona na dźwięk jego słów uspokoiła się, kiwnęła głową i oddaliła posłusznie. Kiedy Adam był pewien, że jego ukochana jest dość daleko, by ich nie usłyszeć, zwrócił się do chłopaka:
   - Nie chcę zostawiać jej samej w takim stanie, więc przejdę do sedna - spojrzał mu twardo w oczy - Zapewne nie przywykłeś do widywania jej takiej - szukał w głowie odpowiedniego słowa - rozbitej...
   - Na pewno nie była tak uległa. - rzucił rozmówca. - Kim ty w ogóle jesteś?
   - Kimś, kto jej nie opuści. - odpowiedział mu sucho Adam. Chłopak udawał, że nie usłyszał tych słów.
   - Co wy tu w ogóle robicie? Albo raczej, co ona tu robi?! - zapytał zamiast się odgryźć.
   - Nie zauważyłeś, że przychodzi tu prawie codziennie? - Adam obserwował, jak nastolatek nieznacznie się spina. - W jej głowie powstawały wtedy właśnie takie sytuacje: ty wychodzisz i krzyczysz. Według niej miałoby to być lepsze, niż zimna obojętność, którą teraz ją darzysz. Myślała, że zadziałałoby to, hmm... oczyszczająco - zwrócił wzrok w jej stronę - Ale chyba się myliła... - spojrzał z powrotem na swojego rozmówcę - Nie martw się, raczej już tu nie wróci.
      Chłopak, zapatrzony w huśtającą się nastolatkę, nieznacznie kiwnął głową na znak, że rozumie słowa Adama. W jego głowie panował chaos. Zastanawiał się, co się stało z tą radosną beztroską dziewczyną, którą znał i kochał. Stał pogrążony w takich myślach jeszcze długo po tym, jak Adam odprowadził swoją ukochaną do domu.



* * * 


      Siedziała wpatrzona nieobecnym wzrokiem w kubek ze swoją ulubioną gorącą czekoladą. Adam obejmował ją, przyglądając się troskliwie. Dziewczyna wspominała to, co się przed chwilą wydarzyło. Wciąż była w szoku. Przypominała sobie każdy detal. Dokładnie tak to spotkanie sobie wyobrażała, jednak nie sądziła, że on mógłby być do tego zdolny. Pamiętała do, jako spokojnego chłopaka, nigdy nie podnosił na nią głosu, nawet wtedy, gdy robiła głupoty. Jej ciałem wstrząsnęły dreszcze, kiedy przypomniała sobie pierwsze słowa chłopaka: "Co ty tu kurwa robisz? Przyszłaś dalej mnie dręczyć?!". Słyszała, że miał problemy, chodził wiecznie zdenerwowany, wpadł w złe towarzystwo. Wtedy, stojąc naprzeciwko niego, zauważyła ciemne cienie pod oczami i wyraz obrzydzenia na jego twarzy, gdy na nią spojrzał - rzeczy tak nie pasujące do obrazu chłopaka, który miała w głowie: roześmianego empatycznego nastolatka. Gdy przestał na nią krzyczeć i zdał sobie sprawę z tego, że ją wystraszył, miał zagubiony wyraz twarzy, który przypominał heh tego dawnego przyjaciela. Jednak kiedy zaczął się do niej zbliżać z uspokajająco otwartymi ramionami, dziewczyna zdała sobie sprawę, że nie chce, by ten ją dotykał. W jej umyśle wciąż żywe było wspomnienie, gdy ostatni raz ją przytulał - wbrew jej woli, kiedy miała ochotę krzyczeć i uciekać, lecz ciężar tego, co jej wtedy powiedział, był przytłaczający.

      Z rozmyślań wyrwał ją ciepły głos Adama, który z troską pytał, czy wszystko dobrze. Uśmiechnęła się do niego niepewnie i pocałowała go. Miała ochotę powiedzieć, że nic nie może być źle, gdy siedzi przy niej, ale wyszeptała tylko: "dziękuję" i wtuliła się mocniej w jego objęcia.
   - Za co dziękujesz, kochanie? - zapytał chłopak, całując ją czule w czoło.
   - Za to, że przyszedłeś. - odpowiedziała mu, podniosła głowę i patrząc prosto w jego oczy dodała - Kocham cię. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, co by było, gdybyś nie był częścią mojego życia.
      Adam uśmiechnął, słysząc te słowa i złożył na jej ustach delikatny pocałunek, po czym wyszeptał: "Też cię kocham. Jesteś dla mnie całym światem".   "

środa, 17 lutego 2016

Szkolne recenzje

Witam!
     Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić recenzją filmu Tadeusza Konwickiego pt. "Lawa. Opowieść o "Dziadach" Adama Mickiewicza. Napisałam ją do szkoły, gdy nasza polonistka, doprowadzona do granicy wytrzymałości nerwowej, zadała nam ją z dnia na dzień.


     Film "Lawa. Opowieść o "Dziadach" Adama Mickiewicza mogę z całą pewnością zaliczyć do ciekawych dzieł filmowych. Wyreżyserowane przez Tadeusza Konwickiego, który zaangażował wspaniałych polskich aktorów, takich jak Gustaw Holoubek, Artur Żmijewski czy też Grażyna Szapołowska, wywołało u mnie mieszane uczucia.
     Pierwszą rzeczą, która urzekła mnie podczas oglądania filmu, była muzyka, towarzysząca przez cały czas akcji. Nadawała tajemniczego, nieco mrocznego charakteru. Wywoływała nieokreślone uczucie niepokoju i potęgowała nadnaturalność niektórych scen. Ścieżka dźwiękowa składała się głównie ze skrzypcowych dźwięków, czasem towarzyszył im chór, nadając bardziej mistyczny charakter.
     Kolejnym aspektem, który bardzo mi się spodobał w tym filmie, była gra aktorska. Gustaw Holoubek, wcielając się w postać swojego imiennika, oddawał tak wspaniale targające tym bohaterem emocje, że byłam pod wielkim wrażeniem. Nie potrafiłam, czytając utwór, wyobrazić sobie, w jaki sposób można by odegrać tak trudną postać bez popadania w przesadę czy też znudzenia widza, a jemu się to udało. Bardzo spodobał mi się również pomysł, aby monologi Konrada, takie jak Wielka Improwizacja czy też opowieść Pustelnika - Gustawa o jego nieszczęśliwej miłości, wypowiadane były wprost do widza, czyli tak, jakby aktor wpatrując się w kamerę widział osobę, oglądającą ten film. Jednocześnie wplatanie w trakcie wypowiedzi obrazów młodości bohatera, jego historii miłosnej bądź też ważnych wydarzeń historycznych, pomagało uniknąć monotonii i równocześnie zmuszało do szerszego postrzegania i interpretacji dzieła.
     Równocześnie obsadzenie w roli Jana Sobolewskiego Piotra Fronczewskiego uważam za genialny pomysł. Moim zdaniem wspaniale pokazał swój talent wcielając się w tę postać. Pokazał głębię uczuć targających bohaterem, potrafił za pomocą swojego głosu przekazać wszystko, co było zamierzone przez autora. Odzwierciedlił emocje targające Janem zarówno podczas opisywanego wydarzenia, jak i wpływ, jaki miało ono na niego.
     Fragmentem filmu, który również wydał mi się wspaniale zaaranżowany, było wyśpiewanie przez Artura Żmijewskiego (Konrada) pieśni zemsty. Bardzo przypadło mi do gustu takie pokazanie talentu wieszcza.
     Rzeczą, która mnie bardzo zaskoczyła, był całkowity brak małej improwizacji oraz sceny egzorcyzmu - zamiast tej drugiej była tylko modlitwa księdza Piotra i Aniołów o odkupienie duszy Konrada. Rozumiem powody, dla których nie można pokazać całego tekstu, jednak moim zdaniem te sceny były o wiele bardziej warte pokazania niż niektóre przejścia między scenami.
     Do filmu mam również zastrzeżenia, ponieważ uważam, że przeskoki między scenami były bardzo chaotyczne, a krótkie sceny rozdzielające wątki nieraz niejasne. Jednakże myślę, iż pokazanie równoczesności pewnych wydarzeń poprzez przeplatanie fragmentów scen było ciekawym i oryginalnym pomysłem.
      Dzieło Tadeusza Konwickiego zawiera bardzo wiele metafor i jest równocześnie osobistym odczytaniem dramatu Adama Mickiewicza, co widać najbardziej w ostatniej scenie, gdy Gustaw Holoubek wypowiada, jak podejrzewam, refleksję scenarzysty powstałą pod wpływem lektury "Dziadów"/
     Podsumowując moje odczucia związane z filmem, uważam, że Tadeusz Konwicki stworzył bardzo interesujące dzieło, jednak moim zdaniem zbyt zagmatwane i osobiste, żeby widz potrafił się bez problemu w nim rozeznać.



wtorek, 9 lutego 2016

Nigdy nie mów nigdy.

     Witam!
  Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moimi refleksjami powstałymi po obejrzeniu duńskiego filmu "W lepszym świecie".
   Jest on dość ciężki w odbiorze. Pełno w nim rozważań o życiu, głębokich wypowiedzi bohaterów. Można nawet odnaleźć wątki psychologiczne. Bohaterowie zostają skonfrontowani z różnymi sytuacjami, czasem takimi, które potrafią z najłagodniejszego z nich zrobić agresora.
   Historia opisuje przyjaźń dwóch chłopców ze szkolnej ławki - Christiana i Eliasa.Pierwszy z nich przeprowadził się do babci po śmierci matki, drugiego rodzice żyją w separacji - można więc powiedzieć, że oboje doznają cierpień w swoim życiu. Dodatkowo Elias jest gnębiony przez starszych kolegów. Pomaga mu dopiero Christian, który decyduje się na ryzykowny krok i pokazanie im, że nie mogą się tak dłużej zachowywać bez konsekwencji. Przez to wydarzenie przyjaźń chłopców została przypieczętowana.
   Przez cały film widz czeka w napięciu, nie wiedząc co się stanie, ani co wymyśli "ten mały psychol", jak określiła Christiana moja mama. Jednak akcja filmu toczy się bardzo wolno i po pewnym czasie człowiek ma już dosyć. 
    W historii pokazano również, jak małe wydarzenia potrafią wywołać u człowieka reakcję całkowicie niezgodną z jego przekonaniami. Patrząc z psychologicznego punktu widzenia może zaobserwować, że w filmie pokazano wiele zagadnień tego typu - agresje u osób łagodnych, obojętność u tych, którzy są zazwyczaj zainteresowani problemami innych. Pokazuje nam, jak określone sytuacje wpływają na człowieka.
    Ogólnie jest to warty obejrzenia film, gdyż porusza ciekawe zagadnienia i jest miłą odskocznią od teraźniejszych częstych "głupawych" produkcji.



środa, 3 lutego 2016

Już na zawsze razem...

    Witam!
   W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić moją opinię po obejrzeniu filmu pt. "I że cię nie opuszczę".
   Film w reżyserii Michaela Sucsy wywarł na mnie dokładnie takie wrażenie, jakiego się spodziewałam. Obejrzałam go, gdyż wpasowywał się w mój nastrój, poza tym słyszałam pochlebne opinię od przyjaciółki. Nie jest on ciężki w odbiorze, mogę z pewnością stwierdzić, że zalicza się on raczej do lekkich filmów romantycznych, czasem dość ckliwych, który potrafi momentami rozczulić swoją słodkością.
    Głównymi bohaterami historii jest Page, grana przez Rachel McAdams oraz Leo, w którego wcielił się Channing Tatum. Ona jest artystką, rzeźbiarką, która porzuciła studia prawnicze, aby rozwijać swoją pasję, on założył za jej namową studio nagrań. Ich małżeńskie życie wydaje się być idyllą, do momentu wypadku, w którym Page traci pamięć. Zupełnie nie potrafi przypomnieć sobie zmian, które dokonała w swoim życiu tuż przed poznaniem ukochanego, jak również całego późniejszego życia. Jej pamięć zatrzymała się przed pięciu laty, kiedy to była ukochaną córką z bogatego domu i była zaręczona z dobrze rokującym biznesmenem. Zrozpaczony mąż Page stara się za wszelką cenę zatrzymać ukochaną w swoim życiu, postanawiając zrobić wszystko, by zakochała się w nim na nowo.
     Historia bardzo żywa, potrafi wciągnąć czytelnika. Oparta na faktach z życia pewnej pary, potrafi przekazać żywe emocje bohaterów, co również jest zasługą wspaniałych aktorów. Muzyka użyta w filmie idealnie dopasowuje się do sytuacji, nie przytłaczając ani nie rozpraszając widza.
    Moim zdaniem film jest warty obejrzenia. Nie przytłacza, pozostawiając po sobie uśmiech rozczulony. W pewnych momentach wydaje się być lekko przesłodzona, aczkolwiek nie przeszkadza to w odbiorze. Pozostaje bardzo miłą, lekką historią miłosną.


 "Każdy z nas jest sumą chwil, które kiedykolwiek przeżyliśmy z jakimikolwiek osobami. I to właśnie te chwile tworzą życie"
"I że cię nie opuszczę"