wtorek, 22 grudnia 2015

Bo rozłąka zawsze boli.

Witam.
    W dzisiejszym poście chciałabym opisać serię napisaną przez Ann Brashares pt. 'Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów"
    Pierwszy raz czytałyśmy te książki z przyjaciółkami pod koniec podstawówki. Ostatnio jednak przeczytałam ją na nowo. Mimo tego, że zauważyłam parę dziwnych sytuacji, na które wcześniej nie zwracałam uwagi, historia podobała mi się prawie tak samo.
    Seria opowiada o czterech przyjaciółkach: Carmen, Lenie, Tibby i Bridget, które mają spędzić osobno wakacje po raz pierwszy. Jest to dla nich duże przeżycie, ponieważ dotychczas były nierozłączne. Gdy znajdują dżinsy, które na każdą z nich idealnie pasują, zaczynają wierzyć w ich magię. Spodnie stają się łącznikiem między dziewczynami, pomagają im przetrwać rozłąkę.
    Bohaterki przeżywają dużo przygód, przeplata się tam miłość, przyjaźń, śmierć. Książki opowiadają o kolejnych wakacjach w ich życiu i zmianach, które przechodzą.. Powieść w bardzo przystępny sposób pokazuje codzienne problemy i życie nastolatków.
    Uważam, że ta seria jest godna polecenia, ponieważ porusza ważne kwestie dla młodego człowieka. Pokazuje, jak wielkie znaczenie ma przyjaźń i ludzie nas otaczający. Daje do zrozumienia, że mimo problemów i tego, iż czasem nie wiemy jak z nich wybrnąć, mimo głupstw które popełniamy zawsze znajdzie się jakieś wyjście z sytuacji i uda się wszystko naprawić.


"Kiedy pamiętasz o tym że, masz zapomnieć, to znaczy, że jeszcze wspominasz. Dopiero gdy całkiem zapomnisz o zapominaniu, to zapomniałaś na prawdę."
Ann Brashares "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów"

wtorek, 15 grudnia 2015

Bo przyjaźń to pewien rodzaj miłości.

Witam.
Przyjaźń jest jedną z najpiękniejszych relacji łączących dwoje ludzi. Ale jak często potrafi ona trwać całe życie? Ludzie zbyt szybko odpuszczają, przestaje im zależeć. Gdy ktoś wspomni imię ich najlepszego przyjaciela z dzieciństwa, często nawet nie potrafią sobie przypomnieć, o kim jest mowa. Osobiście będę się starała, żeby moje przyjaźnie, zwłaszcza te z najmłodszych lat, przetrwały jak najdłużej. Chcę wraz z moją przyjaciółką bawić dzieci. Pragnę żeby osoby, które są dla mnie ważne teraz, były takie przez resztę życia i towarzyszyły mi w jego kolejnych etapach.
Kontakt z ludźmi, którzy znają nas od małego, może być bardzo pomocny przy podejmowaniu życiowych decyzji, czy też po prostu może pomóc w przetrwaniu. Przyjaciele są ludźmi, którzy słuchają nas, pomagają nam i są z nami nawet gdy popełniamy błędy. Nigdy nie powinno się zapominać o ludziach, którzy przez długi czas byli dla nas ważni.
Ten post zawiera recenzję książki Cecelii Ahern pt. "Love, Rosie" (wcześniej "Na końcu tęczy"), która opowiada o przyjaźni, która trwała latami.

Książka epistolarna, co nie wszystkim może przypaść do gustu. Na początku trudno się przyzwyczaić do tego, że wszystkiego dowiadujemy się z listów, czatów, e-maili. Ale nie warto się zrażać - gdy zagłębiamy się coraz bardziej w opowieść, wynagradza nam ona początkowe niewygody, których później nie dostrzegamy.
Historia opowiada o dwojgu przyjaciół, którzy znają się od małego - Rosie i Alexie. Dorastają razem, a gdy chłopak wyjeżdża z rodzicami do Dublina, cierpią z powodu rozłąki. Mimo wszystko postanawiają, że nic nie zrujnuje ich przyjaźni i cały czas utrzymują ze sobą kontakt, dzieląc się fragmentami swojego życia. Każde z nich przeżywa inne trudności, stawia czoło różnym problemom i stara się spełniać swoje marzenia.
Powieść zmuszająca do refleksji nad tym, jak każda decyzja wpływa na nasze życie i tym, że warto utrzymywać kontakty z ludźmi, na których nam zależy. Pokazuje jak jedna decyzja ma wpływ na całe nasze życie, ale również, że nie ma takiego błędu, który zniweczyłby nasze szanse na szczęście. Miejscami książka bawi do łez, ale potrafi również wzruszać. Uważam, że jest świetnie napisana i polecam ją każdemu, kto chce się rozerwać przy lekkiej i swobodnej lekturze.


"Można uciekać i uciekać w nieskończoność, ale prawda jest taka, że wszędzie gdzie się zatrzymasz dopadnie cię twoje życie."
Cecelia Ahern "Love, Rosie"

wtorek, 8 grudnia 2015

"Niektórzy mają jeszcze gorzej. Nie musisz współczuć akurat mnie"

Witam.
    Może ktoś już wie, jaka książka jest moją ofiarą dzisiaj, poznając cytat z tytułu. Dla tych, którzy jeszcze nie mają pojęcia, to ocenię dzisiaj powieść Victorii Aveyard pt. "Czerwona królowa".
    Po raz pierwszy zainteresowałam się nią, gdy przeczytałam jej fragment, na którejś ze stron dla moli książkowych na facebooku. Nic dziwnego, że gdy tylko miałam okazję ją pożyczyć i przeczytać, zrobiłam to.
    Książka zaczyna się tak, jak wiele powieści, które obecnie są na topie - opisem sytuacji w kraju, tym jak jedni są uciśnieni, a inni panujący nad nimi okazują im pogardę. W tej historii o tym podziale decyduje kolor krwi płynącej w żyłach. Czerwoni to zwykli ludzie, tacy jak my wszyscy. Srebrni są postaciami niemal boskimi, posiadającymi specjalne moce. Nie trudno się domyślić, że osoby ze srebrną krwią gardzą zwykłymi prostymi Czerwonymi, którzy nie posiadają praw, za to mają bardzo wiele obowiązków. Główna bohaterka, jak w większości tego typu historii, należy do tych uciśnionych. Dziewczyna równocześnie zdaje sobie sprawę z różnych zabiegów, których Srebrni używają dla podtrzymywaniu strachu przed nimi, m.in. z tego, że zorganizowane w każdy pierwszy piątek miesiąca pokazy walk między Srebrnymi mają na celu uświadomienie Czerwonym jak nie wiele są warci.
    Główna bohaterka ma 17 lat. Za rok będzie musiała rozpocząć służbę wojskową, która jest obowiązkowa dla każdego, kto nie ma pracy. Dziewczyna pomaga rodzinie jak może, wykorzystując jedyną umiejętność - kradzież. Jest pogodzona z tym, że czeka ją służba. Jej trzej starsi bracia poszli do wojska. Jednak, kiedy jej najlepszy przyjaciel traci posadę i grozi mu pobór, nastolatka zupełnie traci głowę. Stara się zrobić wszystko, żeby pomóc chłopakowi, co doprowadza ją do wydarzeń opisanych w powieści.
    Historia opisana przez Victorię Aveyard jest bardzo wciągająca. Książkę czyta się szybko, przez cały czas będąc zainteresowanym dalszym losem bohaterki. Mimo że znając taki typ książek można przewidzieć co się wydarzy, to jednak wciąż można odkryć zaskakujące sytuacje.
    Nie żałuję czasu spędzonego na lekturze tej powieści. Mogę ją z czystym sumieniem polecić każdemu, kto lubi fantastyczne historie z intrygą i buntem w tle.

"Niezwykły świat Srebrnych jawi mi się wyraźniej. Zauważam, że nadludzie prawie w ogóle na siebie na patrzą i nigdy się nie uśmiechają. Małą Psychiczkę wydaje się nudzić karmienie dziwnego zwierzęcia, a kupcy nie silną się nawet na targowanie. Jedynie Czerwoni wyglądają na żywych, uwijając się między sztywno poruszającymi się mężczyznami i kobietami z lepszego świata. Pomimo upału, słońca i jaskrawych chorągiewek, miasto srebrnych jest najbardziej lodowatym miejscem, jakie widziałam."
Victoria Aveyard "Czerwona królowa"

wtorek, 1 grudnia 2015

Twórczośc Johna Greena

Witam.
      Dzisiaj chciałam przedstawić recenzje dwóch książek wspomnianego w tytule Johna Greena, które przeczytałam w ostatnim czasie. Pierwsza recenzja pochodzi z lutego tego roku, a druga z sierpnia.

„Gwiazd naszych wina” mogę zaliczyć do książek pochłoniętych w jedno popołudnie. Usiadłam przy niej od razu po powrocie ze szkoły i wieczorem już ją skończyłam. Nie porusza łatwych tematów, jest to raczej książka o ludziach, którzy cierpią, ale potrafią się z tym cierpieniem pogodzić. O tych, którzy wiedzą, że szybko zakończą swój żywot, ale jednocześnie potrafią się cieszyć z chwili z tego, co jest tu. To zazwyczaj Ci, którzy mają najmniej czasu, najlepiej potrafią go docenić.
Podczas czytania powieści na przemian śmiałam się i płakałam. Jest tam wiele sytuacji smutnych, takich, które ściągają do ziemi, ale również są miejsca wesołe, gdzie człowiek śmieje się do rozpuku. Piękna historia miłosna, która nie jest do końca szczęśliwa – w ślad za kochankami podąża cierpienie, choroba i smutek. Powieść ukazuje miłość osób młodych, którzy razem marzą i planują przyszłość, która w ich wypadku jest jeszcze bardziej niepewna niż w innych.
Polecam tą książkę, gdyż jest lekturą przyjemną a równocześnie należy do tych, które potem chodzą za człowiekiem. Bohaterowie mogą nas wiele nauczyć, na przykład jak cieszyć się z małych rzeczy i jak odnajdywać radość tam, gdzie wydaje się, że jej nie ma.

  "Papierowe miasta"
Po przeczytaniu "Gwiazd naszych wina" i poznaniu autora postanowiłam sięgnąć po tą książkę w nadziei, że spodoba mi się równie mocno. Spodziewałam się podobnego stylu, może nawet podobnej opowieści, historii miłosnej z problemami. Jednak powieść miło mnie zaskoczyła.
Historia, którą teraz opowiada nam Green, jest zupełnie inna. Poznajemy przygodę dwójki sąsiadów, którzy znają się od dziecka - Quentina i Mary.  Kiedy dziewczyna znika po pełnej przygód nocy, chłopak stara się ją odnaleźć szukając znaków, które po sobie zostawiła. Krocząc jej śladem, chłopak poznaje tę tajemniczą dziewczynę coraz lepiej, dowiadując się o niej rzeczy, których sama nie chciała mu ujawniać.
Książka opowiada o wielkiej miłości i o przygodzie, którą Quentin przeżywa szukając Mary - o niespodziewanych przyjaciołach i tym, jak różne sytuacje mają wpływ na nasz charakter i podejście do życia.

                                             "Wieczność to kompozycja z chwil obecnych"
                                                      John Green "Papierowe miasta"