niedziela, 20 sierpnia 2017

Donuty uratują świat!

     Kiedy leżę w gorączce, wygrzewając się we własnym łóżku, zazwyczaj sięgam po jakąś książkę, żeby oderwać się od choroby. Tak było i tym razem, chociaż po przeczytaniu paru rozdziałów, odłożyłam ją myśląc, że jest ze mną chyba mocno źle, bo opowieść wydawała mi się jednym wielkim chaosem. Jedyne co mi ostało po tych paru pierwszych rozdziałach, to ogromna ochota na pączki, których niestety nigdzie nie można było w okolicy dostać (a ktoś prawdziwie próbował).

     Wróciłam do tej książki, jak byłam zdrowa i poza ochotą na pączki znów poczułam ten chaos. To była pierwsza powieść, którą czytałam z czymś, co mogę określić "mózgopląsem". Mój umysł nie nadążał za akcją, wszystko działo się za szybko, nie byłam w stanie skupić się na żadnej pojedynczej akcji. Przez te niezbyt miłe odczucia podchodziłam do tej książki parę razy.

      A cóż to za książka? "Ta książka uratuje ci życie" A. M. Homesa. Znaleziona w markecie za parę złotych, oblana po drodze sokiem i odratowana. Opowiada o czterdziestoletnim Richardzie, który po tym, jak zaczęło go boleć serce, zastanawia się nad swoim życiem i stara się je odmienić. Cała akcja dzieje się bardzo szybko i chaotycznie - imituję trochę życie, jednak takie pełne wrażeń, gdzie nie ma miejsca na odpoczynek.

     Ogólnie nie zdecydowałabym się przeczytać tej książki drugi raz, bo jest zbyt chaotyczna, a uczucie "mózgopląsu" nie opuszcza mnie przez pewien czas po jej przeczytaniu. Jednakże jak ktoś lubi takie wrażenia, to niech się ochoczo zabiera do tej powieści!


"Jadą w milczeniu, słuchając brzęczącego radia i pojękują, pokonując dziury w nawierzchni. Richard wycenia każdy stukot: niektóre kosztują dwieście dolarów, inne już raczej koło dwóch tysięcy. Kierują się "dziesiątką" w stronę miasta. Żadne z mijanych aut nie wygląda tak jak wczoraj, nikt już ni jest niewinny, każdy jest podejrzany, groźny. Może Richard nie powinien był palić wczoraj trawki, a może ma już lekką paranoję". A. M. Homes "Ta książka uratuje ci życie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz