Ostatnio spłodziłyśmy coś pięknego wraz z przyjaciółką Miss E.R.Caesar.
Cylindry niby rakiety zagłady,
mijając za oknem mrocznie ubrudzonym
na zamglonych polach szukając zwady
terror sieją, będąc zadowolonym.
Bruzdy gleb czarnych majaczące wśród bieli,
śmierci anieli.
Ogołocone z liści i z igieł,
czarne bądź szare pnie pełne żałości,
gałęzie sterczące jak potworny kieł,
niezbyt przyjaźnie witają gości.
Chylące ku upadkowi konarów obręcze,
śmierci naręcze.
Nad panów grobem rozgrzmieli anieli,
świszczące iskry w błysku spokojnem,
białej chusty nieba towarzysze zmarnieli
na widok ze snu - jawy ogromnem.
I gdyby tylko promień ułudy -
jedna część wiary - liści gorzałka,
mogła odsypać z oczu ich ziarna;
I gdyby powstały wraz z niemi ludy
spod ziemi wyrasta jak wiosny mleczarka,
czyż i ludzkość byłaby tak marna?