Witam!
Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić moimi wrażeniami związanymi z filmem "Pretty Woman" z 1990 roku.
Zapewne każdy słyszał o tym filmie, gdyż jest on klasyką kinematografii. Jeżeli ktoś go dotychczas nie oglądał, to bardzo serdecznie polecam! Opowiada historię Vivian, początkującej prostytutki, której klientem niespodziewanie staje się bogaty biznesmen Edward Lewis. Wynajmuje on dziewczynę na cały tydzień, który potem staje się najlepszym tygodniem w życiu obojga.
W filmie możemy zauważyć dwa światy - biedny, uliczny, pełen narkotyków, brudu, bójek i prostytucji oraz ten bogaty, z ludźmi ubranymi w najmodniejsze ciuchy, kobietami stworzonymi żeby błyszczeć przy swoich partnerach i mężczyznami, którzy obracają wielkimi pieniędzmi, jak drobniakami. Widzimy jak te światy się mieszają u Vivian, jak ta prosta dziewczyna potrafi zmienić bezwzględnego w interesach mężczyznę, pokazać mu inne spojrzenie na świat, praktycznie całkowicie inny świat.
Nie jest to kolejna banalna komedia romantyczna, ponieważ ma głębie, której brakuje często dzisiejszym produkcjom. Wspaniała gra aktorska Julii Roberts i Richarda Gera też sprawia, że film staje się arcydziełem. Uważam, że każdy, kto jeszcze go nie widział, powinien jak najszybciej nadrobić zaległości.
Moim pierwszym skojarzeniem po obejrzeniu filmu było wiele podobieństw z popularną dzisiaj sagą E.L. James, o której też tutaj pisałam. Tak samo mężczyzna chcący praktycznie wynająć kobietę w ramach usług seksualnych i towarzyskich. Zwykła kobieta zmienia rekina biznesu, to także wygląda znajomo. Myślę, że pani James w jakiś sposób wzorowała się na tej historii, nawet jeśli robiła to po prostu nieświadomie. W końcu jest to jeden z najbardziej znanych filmów na świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz