"Samotność, to taka straszna trwoga.... Ogarnia mnie, przenika mnie!" śpiewa Dżem. Każdy pojmuje ją na jakiś swój własny określony sposób. A jaką definicje ma dla Ciebie?
Może jest to ten moment, gdy wracasz do pustego pokoju i oddajesz się tej chwili spokoju, przeżywasz reset przed następną dawką towarzystwa?
Może to ten weekend kiedy siedzisz w domu, obserwując w mediach społecznościowych jak Twoi znajomi się bawią?
Może to ta upragniona, wyczekana chwila, kiedy z książką w ręku możesz przeżywać zupełnie odmienne przygody, niż te codzienne?
Może jest to ten stan, gdy przed ścioraniem się w samotności z ulubionym trunkiem powstrzymuje Cię jedynie fakt, że następnego dnia musisz wyglądać normalnie/zjawiskowo czy też po prostu nie możesz sobie pozwolić na przeleżenie połowy w domu?
Może jest to brak osoby, która kompletnie Cię rozumie, a nawet jeśli nie, to daje poczucie, że nie jesteś sam, że zawsze będzie stała przy Tobie, żeby razem stawiać czoła każdej przeciwności losu?
Może to, nawet irracjonalna, świadomość, że tak naprawdę jesteś całkowicie sam, zdany na siebie, bo przecież każdy dookoła ma swoje życie, swoje zajęcia, swoje problemy?
Może jest to ten stan, gdy przed ścioraniem się w samotności z ulubionym trunkiem powstrzymuje Cię jedynie fakt, że następnego dnia musisz wyglądać normalnie/zjawiskowo czy też po prostu nie możesz sobie pozwolić na przeleżenie połowy w domu?
Może jest to brak osoby, która kompletnie Cię rozumie, a nawet jeśli nie, to daje poczucie, że nie jesteś sam, że zawsze będzie stała przy Tobie, żeby razem stawiać czoła każdej przeciwności losu?
Może to, nawet irracjonalna, świadomość, że tak naprawdę jesteś całkowicie sam, zdany na siebie, bo przecież każdy dookoła ma swoje życie, swoje zajęcia, swoje problemy?
Czym jest dla mnie? Po trochu wszystkim powyższym, ale nie tylko Jest to również brak kogoś, do kogo mogłabym się przytulić ze świadomością, że to ta osoba jest moją ostoją, moim światem i że w tych ramionach chciałabym być już zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz