środa, 3 lutego 2016

Już na zawsze razem...

    Witam!
   W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić moją opinię po obejrzeniu filmu pt. "I że cię nie opuszczę".
   Film w reżyserii Michaela Sucsy wywarł na mnie dokładnie takie wrażenie, jakiego się spodziewałam. Obejrzałam go, gdyż wpasowywał się w mój nastrój, poza tym słyszałam pochlebne opinię od przyjaciółki. Nie jest on ciężki w odbiorze, mogę z pewnością stwierdzić, że zalicza się on raczej do lekkich filmów romantycznych, czasem dość ckliwych, który potrafi momentami rozczulić swoją słodkością.
    Głównymi bohaterami historii jest Page, grana przez Rachel McAdams oraz Leo, w którego wcielił się Channing Tatum. Ona jest artystką, rzeźbiarką, która porzuciła studia prawnicze, aby rozwijać swoją pasję, on założył za jej namową studio nagrań. Ich małżeńskie życie wydaje się być idyllą, do momentu wypadku, w którym Page traci pamięć. Zupełnie nie potrafi przypomnieć sobie zmian, które dokonała w swoim życiu tuż przed poznaniem ukochanego, jak również całego późniejszego życia. Jej pamięć zatrzymała się przed pięciu laty, kiedy to była ukochaną córką z bogatego domu i była zaręczona z dobrze rokującym biznesmenem. Zrozpaczony mąż Page stara się za wszelką cenę zatrzymać ukochaną w swoim życiu, postanawiając zrobić wszystko, by zakochała się w nim na nowo.
     Historia bardzo żywa, potrafi wciągnąć czytelnika. Oparta na faktach z życia pewnej pary, potrafi przekazać żywe emocje bohaterów, co również jest zasługą wspaniałych aktorów. Muzyka użyta w filmie idealnie dopasowuje się do sytuacji, nie przytłaczając ani nie rozpraszając widza.
    Moim zdaniem film jest warty obejrzenia. Nie przytłacza, pozostawiając po sobie uśmiech rozczulony. W pewnych momentach wydaje się być lekko przesłodzona, aczkolwiek nie przeszkadza to w odbiorze. Pozostaje bardzo miłą, lekką historią miłosną.


 "Każdy z nas jest sumą chwil, które kiedykolwiek przeżyliśmy z jakimikolwiek osobami. I to właśnie te chwile tworzą życie"
"I że cię nie opuszczę"

4 komentarze:

  1. Hej to znowu ja :-D nie wiem czemu ale ten film z opisu (nie oglądałam) przypomina mi fajną komedie "50 pierwszych randek " i mimo że grał tam Adam Sandrels to był bardzo romantyczny . Zazwyczaj nie oglądam takich filmów bo mnie nudzą widocznie nie ten typ dziewczyny :-D ale bardzo kocham dziennik bridget jones ma cos w sobie . Bardzo mnie przyciągnełaś swoim blogem nie wiem jak moze dlatego ze nie boisz sie żadnego tematu z chęcią polece cię na swoim blogu :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :)
      Oglądałam "50 pierwszych randek" i rzeczywiście, jest pewne podobieństwo, chociaż w tym filmie jest tak jakby walka między dwoma wersjami życia głównej bohaterki - starym a nowym, które kompletnie się różnią ;) Ale w sumie, jak się nad tym zastanowić, wszystkie komedie romantyczne mają ze sobą coś wspólnego :P
      Bardzo Ci dziękuję :* Cieszę się, że podoba Ci się mój blog :D

      Usuń
  2. Ja jestem ogromnie zauroczona tym filmem. Oglądałam go w kinie, dawno temu i tylko dlatego, że brał w nim Chan, bo tą aktorkę nie darzę sympatią. Ale nie żałuję! Świetny, dlatego ja też się dołączam do polecenia;D

    Pozdrawiam!
    I zapraszam do siebie, jeśli masz ochotę;)
    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za komentarz :)
      Ostatnio też polubiłam tego aktora :D
      Z przyjemnością odwiedzę Twojego bloga :)

      Usuń