wtorek, 26 stycznia 2016

Wiara czyni cuda.

     Witam!
  Dzisiaj pragnę poruszyć temat, który z pewnością wzbudza wiele kontrowersji wśród osób w każdym wieku, a mianowicie chcę przedstawić artykuł, który w 1 klasie liceum napisałam na religię. Praca opiera się na wspaniałym, moim zdaniem, filmie pt. : "Bóg nie umarł".
  Życzę miłej lektury.


   "Co z tą wiarą?"

Zapewne każdy z nas zadawał sobie kiedyś pytanie: jak wierzę? Jaka jest ta moja wiara? Może było one związane z przemyśleniami po niedzielnym kazaniu, może z obejrzanym filmem lub świadectwem, może z poznaniem nowych ciekawych ludzi. W naszym życiu Bóg nie zawsze jest obecny. Często jest tak, że spotykamy się z Nim na niedzielnej mszy, a potem przez kolejne dni nie mamy z Nim styczności. W pewnym momencie życia człowiek zastanawia się czy taka wiara ma jakiś sens, jeśli nie ma odzwierciedlenia w codzienności. Dla mnie takim momentem było obejrzenie na lekcji religii filmu pt. „Bóg nie umarł”.
Film opowiada historie paru osób, które przeżywają przygody związane z wiarą. Sytuacje te bardzo dobrze obrazują różne sposoby wyznawania wiary, jak również problemy z tym związanie.
Jednym z głównych bohaterów opowieści jest student pierwszego roku prawa, Josh Wheaton, który zapisał się na wykład z filozofii do profesora Jeffreya Radissona. Na pierwszych zajęciach wykładowca kazał wszystkim studentom podpisać się pod stwierdzeniem „Bóg umarł” w celu pominięcia zajęć z tego zakresu, uznając je za bezsensowne, gdyż był przekonany, że skoro Boga nie ma, to nie ma również potrzeby uczenia się o nim. Josh, jako jedyny ze studentów nie zrobił tego, ponieważ był chrześcijaninem i wiedział, że Bóg nie umarł. W związku z taką sytuacją, profesor filozofii powiedział, że student ma dwa wyjścia: przekonać większość grupy, że Bóg nie umarł lub podpisać się pod stwierdzeniem, że jest On martwy. W pierwszym przypadku, gdyby nie udało mu się zmienić zdania grupy, Josh nie dostałby zaliczenia z filozofii, a profesor Radisson zrobiłby wszystko, aby uniemożliwić mu również dostanie tytułu naukowego z prawa.
Chłopak był w bardzo trudnej sytuacji. Z jednej strony miał rodzinę i dziewczynę, którzy mówili mu, żeby nie zadzierał z profesorem, bo tym samym stawia na szali swoją całą przyszłość, a z drugiej wewnętrzne przekonanie, że powinien bronić Boga i swojej wiary, bo jeśli on tego nie zrobi, to kto inny się tego podejmie? Koniec końców zdecydował się bronić swoich przekonań, na co miał 20 ostatnich minut podczas trzech zajęć. Josh mimo przeciwności losu, dziewczyny, która go opuściła, zaniedbania innych przedmiotów i groźby utraty możliwości studiowania prawa wytrwale przekonywał swoich rówieśników, że Bóg istnieje. Podczas ostatniej przemowy udowodnił nawet, że profesor Radisson również wierzy w Boga, ponieważ dowiedział się, że mężczyzna darzy Go nienawiścią. Zapytał wtedy: „Jak można nienawidzić kogoś, kto nie istnieje?”.
Kolejną intrygującą osobą jest sam profesor filozofii, zażarty przeciwnik Boga. Motywem jego uczuć było to, że gdy miał dwanaście lat, jego gorliwe modlitwy nie uchroniły jego matki od śmierci po długiej walce z nowotworem. Opowiadając tę historię użył słów: „W Boga, który na to pozwala, nie warto wierzyć”. Jego historia była inspiracją dla Josha, który ostatni wykład postanowił poświęcić pytaniu, dlaczego Bóg pozwala na zło. Chciał tym samym w pewien sposób pomóc Jeffreyowi w zrozumieniu powodów śmierci matki, pomimo jego żarliwej modlitwy.
Profesor miał również świadectwo wiary w innej osobie – swojej partnerce Minie. Dziewczyna była głęboko wierzącą chrześcijanką, która zostawiła go, ponieważ obrażał ją, gdy była mowa o jej wierze.
Ostatecznym momentem zmiany w życiu profesora, była jego śmierć, która przedwcześnie nastąpiła, gdy potrącił go na pasach samochód. Opatrzność sprawiła, że niedaleko stał samochód, którym jechali dwaj pastorzy. Wielebny Dave rozmawiając z nim tuż przed śmiercią odpuścił mu grzechy i był świadkiem jego nawrócenia.
Wyżej wymienieni pastorzy również są ciekawymi postaciami tego filmu. Ich wyjazd na urlop na Florydę nie udawał się przez to, że samochody odmawiały im posłuszeństwa. Jest to przykład działania Opatrzności Bożej, ponieważ za każdym razem, kiedy nie udawało im się wyjechać, przychodziła kolejna osoba potrzebująca pomocy. Wielebny Dave miał bardzo dużo pracy w tym okresie pomagając nie tylko Jeffreyowi, ale również Minie, Joshowi, czy Ayishy, która urodziła się w muzułmańskiej rodzinie i została wyrzucona z domu przez ojca, za wiarę w Jezusa. Dziewczyna mimo agresji ze strony rodziciela nie przyznała mu racji, że jego bóg jest jedynym prawdziwym stwórcą świata.
Drugi duchowny, Wielebny Jude, był misjonarzem i przyleciał na urlop. Jego postawa była bardzo pokrzepiająca – zawsze zachowywał pogodę ducha, nawet gdy Dave zaczynał się denerwować z powodu przeciwności losu, związanych z ich wyjazdem. Mężczyźni często powtarzali dialog:
„- Bóg jest dobry.
 - Przez cały czas.
     - A przez cały czas?
     - Bóg jest dobry”,
który był pozytywnym akcentem zwłaszcza wtedy, gdy nie wszystko szło po ich myśli.
Jedną z głównych postaci w filmie była również młoda kobieta pisząca blog „Nowa lewica”, Amy, która prowadziła wywiady z wieloma osobami, na przykład. z tymi, którzy pokazywali ludziom swoją religię. Gdy zachorowała na raka, jej chłopak ją zostawił. Była całkowicie załamana. Poszła przeprowadzić wywiad z chłopakami z zespołu The Newsboys, którzy śpiewali o Bogu i w ten sposób szerzyli swoją wiarę. Gdy artyści dowiedzieli się o problemach dziewczyny, starali się jej pomóc poprzez rozmowę, a na koniec wspólną modlitwę.
W filmie pokazane były także inne historie, które obrazowały to, jak działania wcześniej opisanych przeze mnie bohaterów, zmieniły ich życie. M.in. taką postacią był Martin – student pierwszego roku z Chin, który pod wpływem słów Josha zaczął wierzyć w Boga. Inną taką osobą był Marc, mężczyzna, który rozstał się z Amy. Gdy odwiedzał swoją matkę, która była bardzo chora i nie pamiętała prawie nic, usłyszał od niej słowa: „Czasami diabeł pozwala ludziom nieść życie bez kłopotów, bo nie chce by żyli z Bogiem”, które były odpowiedzią na jego pytanie, dlaczego ona jest chora, chociaż była najlepszą osobą, jaką znał, a on, mimo że jest najgorszą osobą, ma wszystko i nie ma powodów do narzekania.
Moim zdaniem film ten jest bardzo wartościowy, ponieważ skłania odbiorcę do refleksji dotyczących jego własnej wiary i jej wyznawania, jak również pokazuje, że mimo wszelkich trudności wiara jest wielkim oparciem dla człowieka. Pokazuje on również jak działa Opatrzność Boża i Duch Święty – może te działania nie są widoczne na pierwszy rzut oka, ale sytuacje, które nas spotykają mają jakiś sens i cel, chociaż nie zawsze go rozumiemy.
Opowiedziane sytuacje pokazują bardzo wiele różnych sposobów wyznawania i świadectwa wiary. Cechą łączącą opisane przeze mnie postacie jest pewność wyznawanych poglądów i wielka odwaga w szerzeniu ich, mimo nawet wielkich przeciwności. Współcześni chrześcijanie, których tak wielu każdy z nas ma w swoim otoczeniu, rzadko dają się rozpoznać poprzez swoje czyny. Niewiele osób ma okazję by bronić wiary, a bez niej nie widzą potrzeby świadczenia o niej codziennym życiem.
Tak często mówi się o głoszeniu Ewangelii, o świadczeniu o Dobrej Nowinie swoim własnym życiem. Ludzie wierzący powinni być rozpoznawalni. Powinni pokazywać, że mają Boga na pierwszym miejscu w swoim życiu. Ale tak naprawdę, ilu z nas może tak o sobie powiedzieć? Jak wiele osób zaprosiło Boga do swojej codzienności i w niej z Nim żyje?
Rozważając ten problem szybko człowiek zaczyna się zastanawiać nad tym, ile osób wierzy? W kościołach widzimy ludzi dookoła, ale wielu z nich chodzi do kościoła z przyzwyczajenia, bo tak chce rodzina, czy z jeszcze innych powodów. Rozglądając się widzimy, że wielu jest rozproszonych, a tylko nieliczni skupiają się i przeżywają Eucharystię. Ale dlaczego my się rozglądamy? Czy nie jesteśmy przypadkiem w tym kościele tak samo, jak część osób z przyzwyczajenia? Jak przeżywamy mszę świętą? Czy jest ona naszym jedynym kontaktem z Bogiem w ciągu całego tygodnia?
Teraz postawmy się w sytuacji Josha. Kto z nas by bronił wiary, zamiast po prostu napisać te słowa, nawet w nie nie wierząc, byle by mieć spokój. Jak często nie oponujemy, gdy ktoś stara się ośmieszyć naszą wiarę, albo ją znieważyć? Czy stwierdzamy, ze nie ma sensu się kłócić, ja wiem swoje, przecież i tak nie uda mi się jego/jej przekonać? A może właśnie nasze świadectwo, parę zdań, słów, może pomóc drugiej osobie odnaleźć Boga? Co, jeśli jesteśmy jedyną nadzieją dla otaczających nas ludzi, na poznanie Jezusa? To była jedna z motywacji Josha. To powinna być nasza motywacja do obrony wiary i przekazywania jej dalej.
Bardzo wielu młodych ludzi mówi teraz, że nie wierzy w Boga. Coraz więcej mówi, że są ateistami. Ale czy jeżeli widzieliby wokół siebie osoby wierzące, których wiarę widać w życiu, to czy nie zostaliby skłonieni do refleksji nad zmianą swojego postępowania? Często myślą, że jest to niemodne, dobre dla starszych ludzi, nieaktualne. Trzeba pokazywać, że wcale tak nie jest. Mówienie o wierze i życie w niej, pokazywanie jej zalet, jest zadaniem nie tylko kościoła czy księży. To powinno być misją każdego człowieka, ponieważ szerzenie świadectwa o Jezusie jest powołaniem każdej wierzącej osoby. Jeśli my będziemy pokazywać swoim życiem, że Bóg jest wspaniały i z Nim żyje się najlepiej, to przekonamy innych, by też spróbowali żyć wraz z Nim.
Inną sytuacją jest to, że każdego czasem dopada zwątpienie. Myśli, że to wszystko nie ma sensu lub neguje dobro Boga, patrząc na otaczające go zło. Wtedy należy sobie przypomnieć o największym darze Stwórcy dla człowieka – wolnej woli. Ludzie sami podejmują decyzje, które kształtują nasz świat. To prawda, że Bóg czasem podpowiada poprzez intuicje pewne rzeczy, lub też Opatrzność działa, na przykład tak jak w filmie, ale to wszystko tylko i wyłącznie za zgodą człowieka. Jeśli ktoś zaprosi Boga do swojego serca, to On będzie działał w jego życiu.
Może warto w chwilach słabości powtarzać sobie słowa dwóch duchownych z wyżej przytoczonego filmu:
„- Bóg jest dobry.
     - Przez cały czas.
     - A przez cały czas?
     - Bóg jest dobry”
i iść dalej z uśmiechem przez życie, pamiętając, że Pan będzie z nami, jeśli tylko Mu na to pozwolimy. A gdy już On będzie obecny w naszych życiach, to przekazujmy świadectwo o Jego miłości, żeby więcej osób mogło czuć tę radość, jaka jest naszym udziałem dzięki wierze.




2 komentarze:

  1. Hej ,weszłam na twojego bloga bo coś mi mówiło że spotka mnie tu coś ciekawego no i mam. Ten film ogladałam niedawno ,szczerze przyznam że bardzo byłam zła na profesora który nażucał swoje zdanie innym. Ale to mi troche przypomina wielu ludzi którzy tak samo chcą nażucać swoje zdanie o religii w życiu. Niestety mimo że Bóg pozwolił nam decydować o tym w co wierzymy. To ludzie którzy uważają się za jego wysłanników często nie pozwalają nam na wybór. Ja sama kiedyś miałam kryzys wiary. Ale szybko sie pozbyłam tego uczucia no bo w coś trzeba wierzyć no nie ? :-D Denerwują mnie osoby które uważają że jak przestał ich boleć palec to znaczy że Bóg im go uzdrowił. . . nawet nie komentuje tego .Nawet nie wiedziałam że ten komentarz będzie taki poważny :-D Bardzo mnie zainteresowałaś tym wpisem napewno zostane na dłóżej i będę obserwować :-D i oczywiście poczytam inne twoje wpisy :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! :)
      Bardzo się cieszę, że zainteresowałaś się moim blogiem. Naprawdę, wydałam z siebie taki nienaturalny pisk zachwytu, jak zobaczyłam Twój komentarz!
      Mam bardzo podobne odczucia, jeśli chodzi o wiarę. Sama też przeżywałam i w sumie przeżywam kryzysy, ale nie tyle wiary w Boga ile w Kościół i jego prawa... Osobiście też denerwuje mnie zachowanie tych wszystkich, którzy uważają się za nieomylnych w interpretacji Bożych zasad...
      Mam wielką nadzieję, że reszta moich wpisów także Cię zainteresuje/zainteresowała ;) oraz, że zostaniesz ze mną na dłużej
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń