Witam!
Dzisiaj chciałam zrecenzować zarówno film, jak i książkę pt. "Dziennik Bridget Jones".
Zacznę od mojej subiektywnej opinii, że film jest lepszy niż książka. Bardzo rzadko się zdarza, że dochodzę do takich wniosków, aczkolwiek tutaj nasunęły mi się od razu. Chociaż zastanawiając się nad tym głębiej są to tak różne pokazania historii, że trudno je porównywać.
Zarówno w filmie, jak i w książce, jest bardzo wiele nawiązań do "Dumy i uprzedzenia" Jane Austen, której zrealizowana przez BBC ekranizacja była ulubionym filmem tytułowej bohaterki powieści. W filmie "Dziennik Bridget Jones" nie pokazano jej fascynacji filmem i aktorami z oczywistego powodu - Colin Firth odgrywający Darcy'ego w "Dumie i uprzedzeniu" grał główną rolę również w "Dzienniku Bridget Jones". Jednakże mimo to można zauważyć wiele analogii do dzieła Jane Austen. W filmie są to takie momenty, jak opowieść Daniela, który mówi o swoich stosunkach z Darcym obracając całkowicie sytuację, tak aby zdyskredytować Marka, co jest podobne do działania Wickama z "Dumy i uprzedzenia". Zarówno w książce, jak i w filmie, można zaobserwować początkową niechęć Bridget do Darcyego, spowodowaną dziwną wyższością okazywaną przez bohatera - co zdarzyło się również bohaterom powieści Jane Austen. W ekranizacji nie pokazano, moim zdaniem, dość ważnego fragmentu powieści, który w bardzo duży sposób nawiązywał do "Dumy i uprzedzenia", czyli momenty, w którym Mark Darcy pomaga rodzinie Bridget, poprzez wyciągnięcie z kłopotów jej matki i pomoc w uniknięciu przez nią opinii złodziejki - podobna sytuacja miała miejsce w dziele Austin, gdzie chodziło o siostrę Elisabeth. Analogią również w obu przypadkach był sposób, w jaki pan Darcy wyznał miłość Bridget - z wytknięciem jej wad i argumentów przeciw ich związkowi.
Rzeczą, która o wiele bardziej podobała mi się w filmie niż w książce był sposób pokazania relacji między Bridget a resztą bohaterów. Postacie Marka i Daniela stały się żywsze, dzięki pokazaniu ich relacji z bohaterką, ich rozmów. Ogólnie postacie występujące w książce zostały przedstawione w inny sposób - zarówno drugi szef Bridget, jak i jej matka, byli mniej szaleni, a w przypadku tej drugiej również bardziej wrażliwa niż w książce. Relacje bohaterki z przyjaciółmi były może rzadziej pokazywane iż w książce, ale za to wydawały się być głębsze (pominięto praktycznie wszystkie feministyczne wywody). Zmienienie różnych scen i nadanie głębszego charakteru postaciom sprawia, że film jest równocześnie ciekawy i lekki, a nawet zaskakujący, nie tak jak zazwyczaj komedie romantyczne.
Sama główna bohaterka została w filmie pokazana jako mniej zmienna, zakręcona, ale również potrafiąca się postawić i walczyć o swoje. Uważam, że film dzięki zmianom wprowadzonym przez scenarzystę stał się ciekawszą opowieścią niż książka, ale jednocześnie bardzo różną od pierwowzoru.
"Bardzo mi się podoba ta zimowa zima i przypomnienie, że jesteśmy zdani na łaskę żywiołów i nie powinniśmy się zmuszać do intelektualnego wyrafinowania ani pracy, tylko siedzieć w cieple i oglądać telewizję."
Helen Fielding "Dziennik Bridget Jones"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz