Witam!
Ostatnio sięgnęłam po książkę "Powrót z gwiazd" Stanisława Lema. Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić moimi refleksjami z nią związanymi.
Szczerze muszę przyznać, że nie łatwo było mi ją przeczytać. Jest napisana trudnym językiem, Lem bawi się słowami podobnie brzmiącymi jednocześnie opisując świat, który nie istnieje w teraźniejszości, przez co tym trudniej połapać się w tym o co autorowi dokładnie chodzi. Bardzo wiele epitetów, porównań i innych środków stylistycznych pojawia się praktycznie na każdej stronie. Dopiero po połowie książki, gdy przyzwyczaiłam się do tych zabiegów, czytałam ją z przyjemnością.
Historia opowiedziana przez Lema jest bardzo ciekawa, chociaż nieco chaotyczna. Nie ma, tak jak w większości teraźniejszych książek, jasno określonej fabuły. Hal Breg, główny bohater książki nie ma nawet żadnego celu swoich działań. Przez to czytelnik nie może przewidzieć co się wydarzy.
Powieść opowiada o astronaucie, który właśnie wrócił z bardzo długiej podróży badawczej. Nic, co zastaje we współczesnym świecie, nie przypomina tego, co zostawił przed odlotem. Musi odnaleźć się jakoś w tym świecie, o którym nie wie kompletnie nic. Do tego dochodzi fakt, że wyróżnia się swoim wzrostem siłą i faktem, że nie jest, jak wszyscy obywatele, betryzowany - oznacza to, że w jego umyśle może powstać myśl o zabójstwie siebie, kogoś czy nawet zwykłym podjęciu ryzyka. W świecie pozbawionym tych szczególnych uczuć, nie ma praktycznie nic, co przypominało by Halowi jego dawne życie.
Bohater stara się nadążyć za otaczającą go rzeczywistością. Czyta książki o dokonaniach nauki, o historii, o wszystkim co ominęło go, gdy był w kosmosie. Równocześnie stara się poradzić sobie z traumą, która w nim pozostała po tych gwiezdnych przygodach - ze stratą kompanów, ze strachem, który wciąż mu tam towarzyszył.
Mimo toporności tekstu, książka jest warta przeczytania. Zmusza człowieka do zastanowienia nad tym czy idealny świat w ogóle istnieje. Również przynosi refleksje na temat różnego rodzaju poświęceń dla nauki, badań. O przystosowaniu się do całkowicie odmiennego otoczenia. O tym, dokąd zmierza ludzkość, bo mimo że książka została wydana w 1961 roku, to jednak wciąż w dużej mierze jest aktualna.
"Sonda to jest chłodzenie, wiesz. Taka jakby latająca lodówka. Tyle miejsca, żeby usiąść. Siedzi się w lodowej skorupie. Ten lód taje od strony pancerza i ścina się z powrotem na rurach. Sprężarki mogą się zepsuć. Wystarczy chwila, zachłyśnięcie, bo na zewnątrz jest osiem, dziesięć albo dwanaście tysięcy stopni. Jeżeli staną w dwuosobowej rakiecie, to musi zginąć dwóch. A tak - tylko jeden. Rozumiesz?"
Stanisław Lem "Powrót z gwiazd"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz