" Spotykasz go po raz pierwszy, myślisz: "ciekawy człowiek, chociaż jest w nim coś niepokojącego...", lecz od razu odrzucasz te rozważania - nie masz z nim styczności, nie będą ci potrzebne. Potem zaczynasz go zauważać coraz częściej, to normalne, kiedy nagle jedna anonimowa osoba z tłumu staje się twarzą z imieniem i nazwiskiem. Zauważasz więcej faktów z jego życia, mimowolnie bo trudno nie, gdy chodzicie do jednej szkoły. Wciąż jednak nie przywiązujesz do tego wagi - może zaśmiejesz się pod nosem, kiedy raz cię rozpozna i się przywita, a za drugim razem udaje, że nie widzi...
To się zaczyna nagle. Odzywa się do ciebie, tak naprawdę w błahej sprawie. "O, pretekst" myślisz, kolejny raz odrzucając złe przeczucia i natrętny głosik mówiący: "strzeż się, to pewnie jakaś gra, zakład, on jest dziwny, aura niepokojąca". Tłumisz je, zbierając o nim informacje z portali społecznościowych (to on już nie jest z tą dziewczyną?!) oraz od wspólnych znajomych (środowisko szkolne przecież nie jest ogromne...). Mimo dziwnych doniesień z tego drugiego źródła, które powinny dać ci do myślenia, brniesz w to dalej - wiadomo przecież co będą mówili znajomy jego byłej... On ma swoją wersję wydarzeń, ona swoją - to wcale nie jest tak niespotykane, a ty masz już dość oceniania ludzi przez pryzmat opinii innych.
Brniesz w to. Przyzwyczajasz się, co za tym idzie przywiązujesz. Dzień bez rozmowy to dzień zbyt pusty, coś w nim nie pasuje. Chociaż są momenty lepsze i gorsze, czasem masz nawet go dosyć. Spotykacie się. Niby macie o czym rozmawiać, jednak nie opuszcza cię to niepokojące uczucie. Ten instynkt radzący, żeby może lepiej trzymać się z daleka. "Nie znam go przecież, dam mu szansę, dowiem się o co chodzi". Naiwnie...
Ciągnie się to, chociaż w twoim przekonaniu nie ma podstaw. Wciąż mu zależy, mimo że różnicie się jak ogień i woda. Unikasz spotkań, bo instynkt ucieczki przeważa... Kłótnia, pogodzenie i twoje "odkupowanie win" - bo oceniłam, skreśliłam, nie dałam sobie szansy go poznać. I brniecie w to dalej. Coraz częściej nie widzisz sensu w tym wszystkim, nie wiesz o co mu chodzi, ale jednak jest za późno. Przyzwyczaiłaś się, nie chcesz tak łatwo się poddawać teraz, skoro tak daleko zabrnęliście. Czujesz, że między wami coś jest mimo tego, że przeczy to całkowicie logice, faktom i twojemu samopoczuciu w jego obecności.
I brnę w to, chociaż nie wiem czego on chce ode mnie.
I brnę w to, chociaż nie potrafię się z nim dogadać.
I brnę w to, chociaż nie widzę tego w przyszłości.
I brnę w to, chociaż nie widzę sensu.
I brnę w to, chociaż nie wiem czego chcę.
I brnę w to, chociaż się boję...
I po co mi to wszystko w ogóle??
"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz