środa, 18 listopada 2015

Nienawidzę komedii romantycznych...

Witam.
     Dzisiejszy post wbrew pozorom nie będzie wcale przeklinaniem komedii romantycznych. No dobra, może trochę. Mimo wszystko może zaskoczę was jedną rzeczą - lubię te filmy. Oglądam je namiętnie, mimo przewidywalnej fabuły i nierealnych wydarzeń. Uwielbiam patrzeć na te romantyczne sceny, przez które mój umysł oddaje się marzeniom. I dlatego właśnie komedie romantyczne są złem wcielonym!
     Po obejrzeniu takiego filmu dziewczyny wyobrażają sobie, że faceci będą romantykami - a najczęściej nie są. Czekanie na księcia z bajki to wspaniałe zajęcie, ale nie należy oddawać mu się zbyt długo. Trzeba pamiętać, że szansa na miłość jak z filmu jest minimalna.
     Około rok temu podobne rozmyślenia natchnęły mnie do napisania dwóch poniższych fragmentów. mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu.

- Nienawidzę cię – powiedziała patrząc mu prosto w oczy.
- Dlaczego? - zapytał zdziwiony.
- Bo tak bardzo mnie do siebie przywiązałeś – łzy popłynęły jej z oczu. - Bo żyję tylko, gdy rozmawiamy; bo, gdy nie jesteś obok, czekam na wiadomość od ciebie, jak na zbawienie; bo cierpię, kiedy spotykasz się z kimś innym; bo myślę o tobie nie mogąc zasnąć; bo całe może życie kręci się wokół ciebie; bo głowę mam pełną myśli, które uznaję za bezwartościowe, gdy jesteś na tyle blisko, by je wyznać; bo nie będąc blisko ciebie czuję fizyczny ból; bo... - chłopak przytulił ją przerywając ten monolog.
- Też cię kocham – szepnął jej do ucha – i nie widzę świata poza tobą.



Romantyzm, miłość, komedie romantyczne, zakochani, para, szczęście, serce, walentynki, kwiaty, ukochany... Rzygać mi się chce, gdy na to patrzę, gdy o tym słyszę. Ludzie oglądając filmy pełne romantycznych sytuacji i czytając romanse są oszukiwani. Zwłaszcza kobiety. Wierzą, że przystojny szef zakocha się w nich, gdy tylko przyjdą do pracy, a tymczasem zwracają na nie uwagę tylko nieatrakcyjni współpracownicy. Nie, to też jest przesada, tylko w drugą stronę. Życie to nie kadr z filmu. A tak wiele dziewczyn o tym marzy...- Halo! Słuchasz mnie w ogóle?! - Agata przerwała moje myśli krzycząc, że nie zwracam na nią uwagi.- Nieprawda! - odkrzyknęłam. Nie, nie jesteśmy głuche, nie to jest powodem podniesionego głosy. Po prostu nie da się nic usłyszeć, gdy pociąg przejeżdża ci tuż nad głową. - Tylko teraz się zamyśliłam. - dodałam już normalnie, gdy znów ogarnęła nas cisza.Siedziałyśmy we wnęce znajdującej się pod mostem, na którym mieszczą się tory. Lubimy to miejsce, ponieważ jest tu cicho, nie licząc momentu, gdy przejeżdża pociąg – co zdarza się najwyżej raz dziennie.- Ostatnio często ci się to zdarza – moja towarzyszka popatrzyła na mnie przenikliwie swoimi zielonymi oczami. - Uważaj, bo niedługo i ja uwierzę, że marzysz potajemnie o Marcinie – roześmiała się, ale w jej oczach wciąż widoczne było zatroskanie.Agata Szmit jest moją najlepszą przyjaciółką od przedszkola. Zna mnie tak dobrze, że często odnoszę wrażenie, iż czyta mi w myślach. Jest bardzo piękną dziewczyną – nic dziwnego, że wszyscy faceci z naszej szkoły ją adorują. Ma długie blond włosy i duże zielone oczy. Dobrze się uczy, jest w drużynie siatkarskiej, można na nią zawsze liczyć i potrafi się zabawić. Jest chodzącym ideałem i najbardziej kochaną osobą na świecie.- No, nie przesadzaj. - starałam się na nią nie patrzeć, bo pod jej spojrzeniem czułam się tak, jakby prześwietlała mnie na wylot.Marcin Kellet, którego mi wypomniała przyjaciółka – jest nowy w naszej klasie. Ma krótkie kasztanowe włosy i oczy kolorem przypominające płynną czekoladę. W pierwszym tygodniu swojego pobytu w szkole rozkochał w sobie wszystkie dziewczyny, a w drugim został wrogiem publicznym numer jeden. Wszystko przez to, że dał kosza miss szkoły – Oli Kocjan, która w afekcie rozpuściła o nim okropne plotki. Większość jej uwierzyła i odwróciła się on nowego. Przez to, że ja się dalej z nim kumpluję, Paula, najlepsza przyjaciółka Olki, rozpowiada, że pragnę go w sobie rozkochać, co jest oczywistą bzdurą! No, dobra, może trochę mi się podoba, ale bez przesady – jesteśmy w tylko kolegami.- Wpadłaś po uszy – stwierdziła Aga po chwili.- Co? - udałam głupią.- Zabujałaś się w nim – powiedziała dziewczyna z pewnością w głosie – co widać po twoim zachowaniu, gdy się o nim wspomina.- Kumplujemy się, okej? To się raczej nie zmieni. - nie żebym nie chciała, dodałam w myślach. Jednak miałam tę pewność, bo wiedziałam, że podoba mu się inna dziewczyna.- Dobra, nie było tematu. - Aga patrzyła na mnie ze zrozumieniem. To było w niej najlepsze – nie drążyła, tylko starała się zrozumieć. - Czas się zbierać. – stwierdziła po spojrzeniu na zegarek. - Zaraz przyjedzie do mnie babcia. - powiedziała i zaczęła zbierać swoje rzeczy.Wracając do domu rozmawiałyśmy o planach na weekend. Miałyśmy zamiar jechać w góry, alby zdobyć najbliższy szczyt, a w kolejnych latach wspinać się dalej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz