sobota, 27 stycznia 2018

I co z tego?

     Co Ci pozostanie ze stonowanego życia wedle oczekiwań innych? Z dążenia do bycia tym idealnym, "bezprzypałowym" człowiekiem, który się w żaden sposób nie zbłaźni się w ich oczach? Sztuczne uśmiechy na zdjęciach? Wspomnienia z wspaniałej zabawy, okraszone wstydem, więc zohydzone? Czy może całkowity brak wspomnień z tej imprezy, na której byłeś/aś taki/a "cool", bo ilość wypitego alkoholu skutecznie je wymazała z Twojej głowy? 

     Potrafisz może wytłumaczyć dlaczego ludzie dostosowują swoje życia, plany, marzenia, zachowanie do otoczenia? Czemu zazwyczaj zamiast robić tego, co podpowiada im ta dziecięca część ich umysły, która jeszcze zachowała radość z prostych gestów, tłumią w sobie wszystko i starają się wpasować w otoczenie "normalnych" ludzi? Dlaczego mimo odmiennych zdań, religii, poglądów nie potrafią ich bronić w większej grupie? Chowają się wtapiając w tłum, robiąc to, co wszyscy dookoła, bojąc wręcz się wyróżniać, żeby nie zostać dostrzeżonym, wytkniętym, zapamiętanym... 

     Na szczęście nie wszyscy! Jest w moim otoczeniu pewna wspaniała osóbka, która daje mi nadzieję. Nie ona jedyna, lecz ona najbardziej. Chociażby ostatnio, gdy razem byłyśmy na przepięknym koncercie - zachwyciła się nim jak i inni, mimo że nie uczestniczyła w końcowej modlitwie. To jest z jej strony nie tylko ogromna tolerancja - potrafi docenić coś stworzone przez społeczność, której jest częścią, gdy chodzi o sztukę, a nie koniecznie musi być w innych momentach, jednocześnie nie narzucając nikomu własnego zdania, nie wyśmiewając niczyjej wiary ani przekonań. Czyż nie tacy powinni być wszyscy, jeśli chodzi o tolerancje w jakimkolwiek względzie? A z drugiej strony (tej, o której właśnie tutaj mówię) prezentowała swoje własne ja bez obaw. Nie robiła tego co wszyscy, bojąc się odstawać od tłumu. Pokazywała siebie jako jednostkę, mimo że była równocześnie częścią czegoś większego, publiczności. Była wolna od krępujących myśli "co oni wszyscy sobie pomyślą". Ta sama kochana osóbka łączy w sobie zarówno mnóstwo siły, jak i delikatności, podatności na zranienia. Każdy z nas może być sobą, gdziekolwiek tylko się znajduję - ba! wręcz powinien być, jeśli tylko nie polega to na krzywdzeniu innych istot żywych. Każda osoba jest wyjątkową indywidualnością, a nie pokazując swojego prawdziwego ja, zamyka się w klatce, która z pewnością ją unieszczęśliwia, 

     Naprawdę ubolewam, że tak niewielu można spotkać prawdziwych ludzi. Tych, którzy nie unikają pokazania swojego prawdziwego ja, tańczenia do nieprzytomności przy każdej muzyce, w każdym otoczeniu, rzucenia się w kupę liści, gdy tylko ma się na to ochotę, biegania z krzykiem po mieście, malowania na twarzach najdziwniejszych pejzaży, robienia najgłupszych min do zdjęć - i to wszystko najlepiej na trzeźwo!! Żal mi tych ludzi, a są też tacy, którzy z wielkimi oczami patrzą na innych, potrafiących bawić się bez jakiejkolwiek używki (piwka, papieroska, trawki, czegokolwiek!), nie narzekać, nie siedzieć z nosem na kwintę, tylko okazywać tę dziecięcą radość - z każdego działania, na które ma się ochotę! Czy to takie trudne zapomnieć o tym, że dookoła są ludzie, nie myśleć co sobie o nas pomyślą? Tak. Przyznaję to bez ogródek - nie jest łatwo, gdyż w takim społeczeństwie żyjemy. Skoro całe życie wszyscy dookoła nas dopasowują i samych siebie, to nic dziwnego, że nie jest łatwo z tym zerwać. Ale... może warto?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz